Co, jak i dlaczego?

Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych od wielu lat reklamuje się jako najnowocześniejsza i najbardziej przyjazna studentowi uczelnia w Polsce. W przeszłości faktycznie może tak było, ale ostatnio sprawy uległy wręcz drastycznemu pogorszeniu. Otwieranie miliona nowych kierunków, przedmiotowe traktowanie studentów, nastawianie się wyłącznie na zysk i nic więcej. Ten blog powstał jako forma protestu przeciwko temu co dzieje się na PJWSTK - liczymy na Wasz głos!

wtorek, 26 stycznia 2010

Przedmioty

Najbardziej znienawidzone i najbardziej bezsensowne. Wpisujcie swoje komentarze na temat przedmiotów prowadzonych na PJWSTK.

32 komentarze:

  1. PRO (czyt. projekt inżynierski). Brak możliwości wybrania własnego tematu. Studencie raczej niechętnie uczestniczą w zajęciach z powodu beznadziejnej organizacji i sposobu prowadzenia przez wykładowcę..

    OdpowiedzUsuń
  2. GRK (ćwiczenia) to tak ogromne marnowanie czasu że aż szkoda gadać. Stare, nieczytelne instrukcje. Nudne zadania. Koszmar dla kogoś kto nie jest na mulach.

    @up
    Co do PRO to na sieciach wygląda to całkiem nieźle. Warto było podać na której specjalizacji jest taka lipa

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi tam sie PJWSTKowe zajecia podobaja. Sa czasami nudne, czasami bez sensu, ale wiem, ze wszystko, co teraz mam przyda mi sie w przyszlosci.
    Jezeli jakies zajecia mnie nie interesuja to sie dogaduje z wykladowca, ze zrobie jakis projekt i tyle. Oddaje projekty raz na jakis czas i jestem na czysto.
    I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Studiowalam na PJWSTK 10 lat temu, mam też kolegę, który jest tam teraz na inżynierskich. Z tego co mowi wynika, że program praktycznie się od tamtego czasu nie zmienił, tylko jakość i program prezentowanych informacji na wykładach i ćwiczeniach, jak i wymaganych podczas egzaminów jest PRZERAŻAJĄCO MARNA! W tej szkole nie uczy się NICZEGO co może się przydać w przyszłej pracy :/ Tyczy się to również programistów! Nie uczą was tam pisania bezpiecznego kodu, optymalizacji wydajności, nowych frameworków, projektowania interfejsów użytkownika, projektowania aplikacji webowych, testowania aplikacji i poprawek, analizy wymagań skomplikowanych projektów, praktycznego zarządzania tymi projektami w oparciu o PMI czy PRINCE - a to są teraźniejsze wymagania rynku, to jest też przyszłość.
    Władze PJWSTK nie mają na celu ułatwienia wam startu w biznesie, tylko wyciągnięcie czesnego i kasy za poprawki/ITNy. Jeśli nie zaczniecie obok, poza kiepskim programem studiów, uczyć się sami tego czego oczekuje rynek nie macie szans na rynku pracy, chyba że za minimalną krajową, bo dyplom PJWSTK nie różni się już niczym od Niższej Szkoły Technicznej w Pcimiu Dolnym (przynajmniej dla mnie znaczy mniej niz zero).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest, miałem na przykład niedawno BYT z dr. Dąbrowskim. Wykłady są właśnie sprzed 13 lat! z 2000 roku. Zawierają opisy metodyki wodospadowej głównie, RUP był poruszany w zadaniu tylko, na wykładzie tylko wspominał, ale nawet obrazek prezentujący RUP był usunięty z katalogu. A gdzie właśnie PMI, PRINCE2, SCRUM czy MSF? Tak samo było i jest nadal, jak wiem, w przypadku innych przedmiotów.
      To jest jakieś oszustwo wręcz ta szkoła.

      Usuń
  5. Absolwentko,to bez sensu co piszesz. Nie wiem jak było 10 lat temu, ale teraz program jest w miarę na bieżąco z tym co jest w cenie na rynku - myślę że jest najlepszy z tych inżynierskich które przeglądałem. Nie chodzi o to że jest idealny, po prostu studia to nie szkolenia profilujące.
    Owszem, PRINCE2 i PMI sie przewijają, podobnie pozostałe elementy o których napisałaś (choć ja akurat jestem programistą i zarządzania projektami nie trawiłem). Brakuje tylko nauki testowania, testow jednostkowych itp - ale tego nie uświadczysz nigdzie niestety.
    Nie wiem dlaczego się tak żołądkujesz, obok pjwstk skończyłem przewspaniałe studia dzienne na uczelni państwowej (ścisłe) i uważam że pj dał mi bardzo dużo wiedzy praktycznej i dobre ogólne rozeznanie w informatyce. Część przedmiotów jest trudna, część łatwa. Przez pierwsze dwa i pół roku musiałem pisać po min. 300 linijek kodu tygodniowo (to jest uśrednienie) - i to zwykle niebanalnego. Wybacz, ale to co napisałaś jest na poziomie komentarzy w Onecie i albo to jakaś drżączka bo nie udało się skończyć studiów albo radosna polska zawiść.

    OdpowiedzUsuń
  6. ehhh dziecko dziecko... nawet brak mi słów na to co piszesz :) dlatego odpuszczę sobie wysiłek, bo nie ma sensu wdawać się z Tobą w dyskusje. W kwestii wyjasnienia studia ukończylam z bardzo dobrym wynikiem, za mna kariera zawodowa, ktorej z pewnoscia byś mi pozazdroscił, a przede mną przyszłość o jakiej Ci się nie śniło :) wracaj na onet albo do mamusi czy tatusia, który może uczy na PJcie (radosna polska zawiść)

    OdpowiedzUsuń
  7. :) Sprawa jasna. Bardzo się cieszę z Twojej kariery marzeń i wesołej przyszłości. Ja zarabiam niedużo, bo po skończeniu PJ-u postanowiłem zrobić sobie doktorat (poza PJ-em). Jak dla mnie EOT, bo jeśli to ma być merytoryczna dyskusja to ja jestem kapitan Planeta.

    OdpowiedzUsuń
  8. Absolwentka - piękny self-owned. Gratuluję kariery na tym blogu :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Eeeee.... Absolwentka, sorry, ale gdzie masz lepszy program? Zgadzam się po części z Twoimi zarzutami, ale to są zarzuty które można postawić chyba każdej UCZELNI.

    Żeby nie było: wiele rzeczy w PJWSTK mi się nie podobało, ale wiem że gdzie indziej (PW, np.) bywało znacznie gorzej.


    Absolwent M.

    OdpowiedzUsuń
  10. PJWSTK Gdańsk się kłania...

    Co do Absolwentki, to sprawa sprzed roku, więc tykać nie będę, ale rzeczywiście self-owned ;). Pani jednak wymieniła szereg rzeczy, które powinny być, a nie było/nie ma. Dokładnie wszystkie te rzeczy, cytuję:

    "(...) pisania bezpiecznego kodu, optymalizacji wydajności, nowych frameworków, projektowania interfejsów użytkownika, projektowania aplikacji webowych, testowania aplikacji i poprawek, analizy wymagań skomplikowanych projektów, praktycznego zarządzania tymi projektami w oparciu o PMI czy PRINCE"

    w Gdańsku realizujemy od początku... Do tego zarządzanie własnym biznesem, techniki zarządzania ryzykiem, techniki podejmowania decyzji, i parę innych rzeczy. Nie czuję się może guru z tych zagadnień po skończeniu danych przedmiotów, ale na żadnej uczelni nie da się gruntownie nauczyć tych rzeczy, studia musiałyby trwać 10-15 lat...

    Do wielu rzeczy można by się w Gdańsku przyczepić, szczególnie w kwestiach organizacyjnych (brak miejsc do siedzenia, niestarannie układany plan zajęć, konieczność przynoszenia czasami przez prowadzących własnych narzędzi, brak możliwości wypożyczenia oprogramowania, mało luksusowe toalety, itp.), ale nie przyczepiłbym się ani do sal, ani do kadry, ani przedmiotów (może do dwóch czy trzech), ani poziomu, ani wymagań stawianych studentom. Widać, że pan Dziekan się stara (pozdrawiam serdecznie) ale nie wszystko też może, a i zanim szkoła się na dobre rozrusza, to trochę minie.

    Konkludując, współczuję serdecznie Warszawie i zapraszam na północ :-).

    A jak tam Bytom?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, że PJWSTK w Warszwie to szajs. Najciekawiej jednak jest wejść sobie na stronę Politechniki Wrocławskiej albo Poznańskiej albo Łódzkiej i ściągnąć sobie dowolny wykład z Informatyki.
      Płacz człowieka ogarnia, że tam mają tak dobre materiały, że studenci mają się z czego uczyć, mają podane jak na tacy, a my w tej PJWSTK za ciężkie pieniądze mamy takie kiepskie materiały, z których do ćwiczeń nawet się na dostateczną ocenę nie przygotujesz i musisz wyszukiwać godzinami po necie.

      Usuń
    2. ale wiesz ze wszyscy wykładowcy i wiekszosc cwiczeniowców jest z pw i mimuwu? Smiecham z tych wszystkich zarzutów ograniczajacych sie do "eee no bo jest przestarzałe", bando głąbów, na kazdej uczelni w kraju bedziecie uczyć się przestarzałych, okrojonych programów bo 40 godzin to jest 10krotnie za mało żeby omowic dokladnie jakikolwiek aspekt programowania. Na PW ludzie międlą na starych zlomach, na mimuwie ludzie tłuką PASCALA ktory nie jest w uzyciu od 14 lat xDD

      Usuń
  11. Potwierdzam negatywne zdanie o GRK - Grafice Komputerowej. Prowadzący profesor, chyba czując oceny studentów próbuje się chyba na siłę dowartościować i podwyższyć znaczenie swojego przedmiotu. Można by opowiadać różne historie, ale przytoczę tylko jedną.

    Dla mnie najistotniejsze jest, że mnie okłamał, czego się potem wyparł w oczy, i przez to nie zaliczyłem u niego przedmiotu. Musiałem go powtórzyć. IMHO niepoważny człowiek. Pozostaje tylko pytanie czy otrzymuje wynagrodzenie uzależnione od liczby studentów, także tych powtarzających przedmiot?

    OdpowiedzUsuń
  12. "ale tego nie uświadczysz nigdzie niestety" Doskonała wypowiedź, jak na inżyniera przystało :) Rozumiem, że studiowałeś Pan na wszystkich uczelniach i wiesz doskonale, że nigdzie nie ma nic o testowaniu? To przynajmniej jedną przeoczyłeś...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja skończyłem inż. w 2002r. Byli studenci bardzo dobrzy którzy szybko się uczyli mieli własna dużą wiedzę i potrafili wykorzystać program szkoły. Byli tacy którzy już najprostsze projekty zżynali, nic sie nie nauczyli i swym amokiem podnosili sobie koszty studiów:). Ja trzy lata przeleciałem na średnich ocenach z jednym warunkiem na jesieni, bez nadmiernego wysiłku. Słabych przedmiotów nie pamiętam, ale takie które dały mi fundament do pracy na pewno były. Dwa czy trzy semestry z śp prof. Bieleckim, wszystkie przedmioty o UML z dr Stemposz n apewno miało sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2002? To były piękne czasy :)
      Teraz byś pewnie nie dał rady, mając nawet oczywiście tyle samo lat co wtedy :)
      Szkoła tak zeszła na psy, że tylko albo omijać od razu, albo się szybko orientować i uciekać po pierwszym semestrze.
      Syf, malaria i wstyd taki papier mieć, tak myślę i się przenoszę. Byłem świadkiem, jak się w kadrach wyśmiewali z gości, co CV złożyli i mieli PJWSTK wpisane.

      Usuń
  14. z Stemposz? może osobiste kontakty na dziennych. Te wykłady internetowe to niesłychany syf. Niekomunikatywne, płytkie, bez przykładów, nie do zrozumienia. Za to zadania na zaliczenie jak dla eksperta analityka z paro-letnim stażem.
    Nieuczciwe, obliczone na oblanie i wymuszenie wzięcia płatnej poprawki.
    Mafia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to prawda. Ta Pani nie powinna nikogo uczyć bo tego robić nie potrafi. Zaliczałem ten przedmiot jako różnice programowe z innej uczelni. Zdalem za piewrwszym razem na 3.5 ale... Na konsultacjach Pani ta rozwiązywała przykład, który nam wcześniej wysłała. Dziwnym trafem rozwiązanie nieco różniło się od podesłanych materiałów. (Na pozostałe "konsultacje" nie poszedłem bo to strata czasu. Większość udostępnionym przykładów zawierała błedy. Wykłady internetowe to nic innego tylko zawartość przestarzałej książki w formie elektronicznej. Na pytania dlaczego tak jest odpowiedź była zawsze taka sama. Pracujemy nad nową książką do przedmiotu PRI, w której wszystko zostanie poprawione.
      Podsumowując zapłaciłem 800 zł za dostęp do elektroncznej wersji książki wartej 40zł, sprawdzenie 4 prac domowych i jednego egzaminu.
      To nie jest kapitalizm. To jest bandytyzm !!!!!

      Usuń
    2. Nie wiem jak mozna nazywac zadania na zaliczenie u p.Stemposz "dla eksperta analityka z paro-letnim stażem" majac pojecie o programowaniu obiektowym i wiedze z dostarczonych wykladow zaliczylem wszystkie sprawdziany i egzamin za pierwszym podejsciem. Oczywiscie mozna w/w pani zazucic wiele innych rzeczy tj. np. odp na emaila po kilku dniach ale zadania sa dosyc schematyczne i do zaliczenia. W wersji internetowej studiow bzdurne przedmioty to "Sieci komputerowe" prowadzone bodaj ze przez wykladowce z UW podejscie i prowadzenie po prostu porazka.

      Usuń
    3. Coś mi ten tekst pachnie reklamą. 3/4 studentów musi poprawiać ten przedmiot, znany jest z tego. Może jesteś szczególnie uzdolniony albo masz już praktykę, ale raczej student tak sztywno by nie napisał: "majac pojecie o programowaniu obiektowym i wiedze z dostarczonych wykladow zaliczylem wszystkie sprawdziany i egzamin za pierwszym podejsciem."
      To tak trochę jak ta reklama wiatrówek: "komu by pan polecił tę wiatrówkę? Tę wiatrówkę poleciłbym każdemu"
      :)

      Usuń
    4. Zadna reklama co do procentu zaliczenia masz racje u mnie zaliczylo za pierwszym podejsciem + poprawka 15 osob na 60 wiec dobrze to nie swiadczy o kadrze jak i podejsciu samych studentow, chodz chyba wszyscy z kierunku internetowego zaliczyli za pierwszym podejsciem wiec mozna. Jakos szczegolnie uzdolniony tez raczej nie jestem jak i pracuje raczej w hardwarze moze po prostu fart :)

      Usuń
  15. TPB - gówniany przedmiot z gównianym poziomem. Pracuję w zawodzie od lat i niczego sensownego się na nim nie nauczyłem. Teoria nadęta i niepraktyczna, matematyką ani ekonometria to nie jest. A warto pamiętać, że przedmiot powinien być wybitnie praktyczny, zawodowy. Nie funkcjonuje jako dziedzina teoretyczna.

    Nie warto podchodzić ambitnie - wszyscy, którzy plagiatowali referaty i skorzystali z gotowca na zaliczenie zajęć - zdali. Po wybraniu ambitnego tematu projektu miałem tylko kłopoty i gorszą ocenę.

    Żenua. Idealny przykład żałosnego, niepraktycznego przedmiotu do zdania i zapomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. JSP, KOR - promowanie gównianego języka zapytań SBQL
    SSR - "Obowiązuje tylko 6/14 wykładów.", "Czy wgram do EDUX nową wersję? Nie."

    OdpowiedzUsuń
  18. Kluczowym kryterium przy wyborze PJWSTK była dla mnie możliwość nauki japońskiego, która wg treści na stronie uczelni miała być zapewniona wszystkim studentom. W październiku się okazało, że tak, ale tylko dla studentów dziennych. Wojowałem trochę z dziekanatem o to i udało mi się wywalczyć, by na piątym(!) zjeździe, czyli w połowie semestru, odbyły się pierwsze zajęcia, przy czym w takim terminie, że musiałem chodzić na ćwiczenia z inną grupą (co wg dziekanatu było niedozwolone, ale na szczęście prowadzący się zgodził). Co więcej, dziekanat przeznaczył na te zajęcia pokój, w którym połowa uczestników musiała stać lub siedzieć na podłodze. Niestety na drugim semestrze dali taki plan, że nie miałem możliwości chodzić na japoński.

    OdpowiedzUsuń
  19. Daję komentarz, aby pokazać, że może być zawsze gorzej, a nie że jestem anty PJWSTK....bo nie jestem.
    Otóż, ja ukończyłem tą uczelnię na początku wieku. I wtedy był taki przedmiot jak TEC (Techniki Cyfrowe). Na studiach dziennych prowadzyny przez prof. Skorupskiego. Zdawalnośc egzaminu była tak 1-2/60. Tzn na 60 studentów zdawał 1 albo 2. Ja zdałem chyba za 10tym razem, przy czym już po 3 czy 4tym razie dawałem z tego przedmiotu korepetycje. Losowość zdania była ogromna. Raz kolega przepisywał ode mnie zadanie i dostał więcej punktów niż ja. A dodam, że ja byłem w grupie A, a on w B. Napisał nie na temat (jakby ktoś nie rozumiał :) ). Pamiętajcie że zawsze może się trafić jeszcze gorzej, a jak czytam o zdawalności przedmiotu 15/60 to dla mnie brzmi jak bajka w porównaniu z tym co było.
    Dobry był też prof. Chrząstowski. Na kolokwium za brak jednego średnika była maks ocena 3. Nie wiem jak jest teraz, ale wtedy kolokwia z programowania były na kartce. Zapomniałeś średnika i jakiegoś nawiasu? -> 2 i poprawka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat na konsultacjach po egzaminie z TAK'ów u prof. Chrząstowskiego, po krótkiej dyskusji na temat bramek logicznych udało mi się uzyskać jeden punkt i dzięki temu zdać egzamin (sesja w lutym 2019). Ale też różne historie o nim słyszałem.

      Generalnie z tego co czytam na tym blogu to strasznie demonizuje się PJATK, ale osobiście nie mam porównania z żadną inną uczelnią, także ciężko mi się wypowiedzieć. Myślę że nie ma tragedii, osobiście pracuję i studiuję dziennie jednocześnie, geniuszem nie jestem a jakoś daję radę. Istotną kwestią jest to na jakich ćwiczeniowców się trafi bo to tak naprawdę definiuje jak wygląda studiowanie w praktyce. Ale zgodzę się z tym, że materiały wykładowe paru przedmiotów mogłyby by być (albo chociaż wyglądać) trochę bardziej aktualne.

      Pozdrawiam

      Usuń
  20. Coś się zmienia ale powoli. Jak z przedmiotu BYT jest ten sam materiał od 20 lat, to np. mocno szanuję PJ za przedmiot TIN, gdzie jako projekt semestralny był do zrobienia niewielki serwis internetowy w node.js/react.js.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dla mnie były najgorsze wykłady z PJK, naszczęście nieobowiązkowe

    OdpowiedzUsuń
  22. Śmiesznie mi jest czytać te wszystkie komentarze na temat uczelni na którą chodzę, bo widzę, że ludzie wypowiadający się na jej temat negatywnie tutaj musieli serio się mocno opierdalać. Każda osoba która na tej uczelni spędziła co najmniej dwa lata wie, że nie jest na niej łatwo i zdążają się lepsi i gorsi prowadzący. Jeśli przychodzisz na tą uczelnię z myślą, że za takie czesne dostaniesz i tak papierek to grubo się mylisz, niestety widzę bardzo dużo takich osób na niej, ale są oni szybko odsiewani, a potem idą się żalić na takich forach jaka to ta uczelnia nie jest zła i jak ciężko na niej nie jest zdać i że ci wszyscy profesorowie i ćwiczeniowcy to się na pewno na nią uwzięli. Szkoda, że te osoby nie pochwalą się tym jak to się opierdalały przez większość czasu. A co do "niepraktycznych zajęć" to mogę się po części zgodzić z tym, że na pierwszym roku jest dużo niepotrzebnych zajęć które mogły by nie istnieć, ale też po dłuższym czasie widzę, że były one potrzebne, by student mógł lepiej zrozumieć całość informatyki jako dziedziny nauki. Napomknę tylko jeszcze, że są na tej uczelni takie przedmioty jak chociażby APBD na którym tworzy się REST API albo przedmioty związane z sieciami neuronowymi i sztuczna inteligencją i jeżeli ktoś uważa, że jest to niepotrzebne to nie wiem czy w ogóle powinien iść w kierunku informatyki. Pozdrawiam wszystkich kozackich ćwiczeniowców jak wiciu czy Łukasik.

    OdpowiedzUsuń